Archiwum 18 lutego 2004


lut 18 2004 moja mentalnośc... :(
Komentarze: 2

rano... śniadanie tak jak zawsze w woreczek i do kosza...

szkoła...

pierwsza przerwa nic

druga tez nic

trzecia listek gumy

czwarta... bułeczka

zjadłam bułeczkę... poszłam do toalety... wyrzygałam tą całą bułeczke...

co czułam?

jak zwyklę satysfakcję, że moge nad sobą panowac... moge kontrolowac ile mój organizm dostanie kalorii...

po szkole poszłam do babci... a babcia oczywiście musiała wpakowac we mnie cała ogromną porcję kopytek... która oczywiście potem tez znalazła sie w kiblu...

przed treningiem zjadłam jabłko... żeby nie zasłabnąć

trening...

teraz jestem w domu... piszę ta notke

 

Drogie odwiedzające ( jeśli panowie tez odwiedzają tego bloga to wypadało by raczej powiedzieć drodzy odwiedzający )

Pytacie po co ja to robię?

odpowiadam...

Dlatego, żeby wreszcie umiec nad soba panowac... ja nie potrafiłam normalnie jeść... nie potrafiłam... Nie potrafiłam zasycić sie jedna albo dwiema kromkami chleba... to nie wystarczało... potrafiłam zjadać prawie cały chleb i do tego ogromne ilości sera żółtego (oczywiście i masła...). Czułam sie jak potwór... Ja nie jadłam... ja żarłam... wpierdalałam... było to moja ogromną słabością... Gdy widziałam czekolade to nie zjadałam kawałeczka, dwa... tylko od razu całą... a potem te okropne wyrzuuty sumienia... Często płakałam... czułam sie z tym źle... bardzo źle :(

pisze tego bloga ponieważ... tak jest mi łatwiej... nie moge takich rzeczy opisywac w swoim pamietniku... jeszcze ktoś by to przeczytał i co wtedy... z reszta blog jest wygodniejszy...

wybaczcie, ze czasem pisze różne pierdoły ale kazdy ma takie swoje schizy... ja po prostu chce sobie ułatwić życie...

trzymajcie za mnie kciuki... i dziękuje, ze tu wpadacie!

przepraszam

nienawidze_siebie : :